piątek, 23 kwietnia 2021

Podlasie na weekend… i na dłużej (cz.III)

 Część I - Góra Grabarka, Koterka, Skit w Odrynkach.

Podlasie na weekend… i na dłużej

Część II - Kraina otwartych Okiennic, Supraśl, Arboretum i Silvarium

Podlasie na weekend… i na dłużej (cz.II)

 

 Część III - Kruszyniany, Tykocin, rozlewiska Narwi (Waniewo i Śliwno)


Meczet w Kruszynianach

Będąc na Podlasiu nie sposób ominąć Kruszynian, a tam odwiedzić tatarski cmentarz, wybudowany w XVII wieku drewniany meczet (swoją drogą – drugi najstarszy w Polsce), skosztować specjałów tatarskiej kuchni, takich jak pieriekaczewnik, czebureki czy manty. Zaskoczyły nas tłumy turystów w Kruszynianach, tak rzadko spotykane na Podlasiu. Tatarska jurta nie była jeszcze odbudowana po pożarze, więc tymczasowo restauracja przyjmowała gości w Centrum Kultury Tatarskiej. Niestety kolejka do „tatarskiej Jurty” zapowiadała się co najmniej na godzinę czekania na stolik, natomiast 200m dalej (w kierunku Krynek) znajduje się inna knajpa serwująca specjały tatarskiej kuchni, tam nie ma tłumów i kolejek, a jedzenie jest nie mniej smaczne. 

Jadąc do lub z Kruszynian mijamy Krynki z najbardziej znanym rondem w Polsce, z którego odchodzi 12 ulic (jeszcze większe jest tylko w Paryżu). Stąd już tylko 4km do granicy w Białorusią. 

Rondo w Krynkach

 

Ostatniego dnia wyruszamy do położonego na zachód od Białegostoku Tykocina. Nazywany jest podlaską perłą, ponieważ znajdziemy tu liczne zabytki, jak chociażby barokowy kościół pw. Trójcy Świętej z najcenniejszymi w regionie organami, XV wieczny królewski zamek. Niegdyś Tykocin był drugą co do wielkości gminą żydowską w kraju, znajduje się tu piękna synagoga oraz dom talmudyczny. Drewniane domy przy rynku podkreślają niezwykły prowincjonalny urok tego miasteczka. Nad rynkiem góruje pomnik Stefana Czarneckiego – hetmana, starosty tykocińskiego, znanego z hymnu Polski, jest to drugi po kolumnie Zygmunta najstarszy zachowany pomnik świecki w Polsce.

kościół pw. Trójcy Świętej w Tykocinie

 

Dalej czeka nas spacer kładką przez rozlewiska Narwi pomiędzy wsiami Waniewo i Śliwno. Kładka w kilku miejscach ma przeprawę na przeciąganych tratwach, jest to niezwykła przygoda nie tylko dla dzieci. W tamtym roku z powodu suszy poziom wody w rzece był bardzo niski, dlatego przeprawa na pierwszej tratwie od strony Waniewa była nieczynna, ten odcinek można było pokonać przechodząc przez rzekę i łąkę. Natomiast pozostałe przeprawy działały, choć na tratwę trzeba było zeskoczyć z pomostu z wysokości ok 1m (z tego powodu kilka osób zrezygnowało ze spaceru). Podczas spaceru widok na rozlewiska i okolicę można podziwiać również z wieży widokowej. 

Aktualne informacje o dostępności kładek do zwiedzania są podawane na stronie Narwiańskiego Parku Narodowego

rozlewiska Narwi pomiędzy wsiami Waniewo i Śliwno
 

Kładka Waniewo i Śliwno

Waniewo i Śliwno
 

Podlasie można zwiedzać, ale też trzeba zasmakować, bowiem dbałość o tradycję kulinarną jest tu niezwykle silna. W restauracjach w karcie dominują regionalne potrawy i napoje, jak chociażby kartacze, kiszka i babka ziemniaczana, bliny. Latem w kucharz chętnie przygotuje też chłodnik litewski z młodymi ziemniakami albo chłodnik biały, zupę szczawiową. Do picia zaś proponowany jest kwas chlebowy lub podpiwek, lemoniada, napary ziołowe. 

Tyle naczytałam się o barze Jarzębinka w Supraślu, że koniecznie musieliśmy spróbować podlaskich specjałów. Ja zamówiłam kartacze, a mąż skusił się na babkę ziemniaczaną z mięsem i sosem pieczarkowym. Porcje bardzo duże, więc lepiej nic nie jeść przed obiadem;) Jeśli macie obawy, że nie podołacie 2 kartaczom albo półkilogramowej (albo i większej) babce, możecie zamówić połowę porcji. Kartacze, mimo że bardzo smaczne, były jednak inne niż wyobrażałam - ciasto przypominało kluski śląskie, raczej było robione z gotowanych ziemniaków. W babcie zabrakło tej jakże apetycznej rumianej chrupiącej skórki, a mielone mięso w środku chętnie zamieniłabym na aromatyczne kawałki przesmażonego boczku. Być może kucharki gonił czas i czekająca kolejka przed drzwiami... Nawet po tak sutym obiedzie zawsze znajdę miejsce na deser;) skusiłam się na marcinka - wielowarstwowy torcik, składający się z cienkich blatów ciasta przełożonych śmietaną. 

 

 Podlaskie śniadania, serwowane nam przez panią Anię, właścicielkę Zajmy, w której zatrzymaliśmy się na nocleg, były wspaniałe. Owsianka z ziarnami i orzechami, jajecznia (przypomniał mi się smak takiej, jaką robiła moja babcia), lokalne wędliny i sery, dzbanek ziołowego naparu - to była prawdziwa uczta. I dobry początek dnia;)

 

 Zajma Supraśl https://www.facebook.com/zajmasuprasl

1 komentarz:

Drukuj