Lekki obiad w sam raz na piękny letni dzień. Pasta alla norma albo pasta siciliana to makaron z pomidorami, bakłażanem i serem. Ponoć tradycyjna pasta siciliana musi być posypana dojrzałym serem ricotta. Ja takiego serka nigdzie znaleźć nie mogłam, a zwykła miękka ricotta raczej nie nadałaby tego pożądanego smaku. W związku z tym postanowiłam trochę pokombinować i użyłam serka capri, który dzień wcześniej włożyłam na kilka godzin do solanki. Danie wyszło bardzo smaczne, a i serek sam w sobie też godzien polecenia;)
Polecam również przepisy na inne włoskie dania z makaronem
- Lasagne
- Tradycyjna carbonara
- Gnocchi z sosem pomidorowym i serem
- Spaghetti z pesto
- Muszelki (conchiglioni) nadziewane serem
- Ravioli w kurkami i kurczakiem
- Tagliatelle z krewetkami i pomidorami
- Makaron z kurczakiem, szpinakiem i suszonymi pomidorami
- Conchiglioni (muszle) nadziewane ricottą i łososiem
- Tagliatelle z krewetkami w winie
- Makaron z warzywami w winnym sosie
Pasta alla norma (siciliana)
Składniki (na 2 porcje):1 bakłażan (ok 300g)
1 puszka krojonych pomidorów
1 nieduża cebula
2 ząbki czosnku
oliwa
50g twardej słonej ricotty albo sera capri
sól
pieprz
bazylia
garść oliwek
200g makaronu (np. penne, rigatoni, fusilli)
Bakłażan pokroić w 1cm kostkę. Cebulę obrać, pokroić w kostkę. Czosnek posiekać, z cebulą zeszklić na oliwie. Dodać bakłażan, smażyć często mieszając. Wlać pomidory, zagotować, przykryć i dusić na małym ogniu ok 7 minut. Sos doprawić do smaku solą, pieprzem, posiekaną bazylią (może być mrożona).
W międzyczasie ugotować makaron al dente, odcedzić.
Makaron przełożyć do sosu, wymieszać, wyłożyć na talerze. Posypać pokruszonym serem, oliwkami, listkami bazylii (nie miałam świeżej, więc posypałam młodą rukolą).
Smacznego!
Bardzo fajne danie.
OdpowiedzUsuńMiałam dziś podobny obiadek :D
Warto mieć takie pomysły na makaron.
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
jak smakowicie. Jaka fanka makaronów chętnie spróbuję:)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :) Zjadłabym :)
OdpowiedzUsuńPrzez moją pracę makarony często teraz u nas goszczą :) ten pomysł również mi się podoba, ponieważ mogę przemycić mężowi (tak, tak jemu - nie dziecku) warzywa, które już w postaci surówki czy warzyw na ciepło by nie zjadł.
OdpowiedzUsuń