Od dawna przymierzałam się do tego posta. Już w zeszłym roku Ewa prosiła o instrukcję robienia domowego zakwasu chlebowego od podstaw. Tak się złożyło, że mój staruszek padł (zbyt długo stał w lodówce bez dokarmiania), więc musiałam wyhodować nowy zakwas albo przygarnąć od kogoś, kto chciałby się nim podzielić. Powiem Wam, że te pawie dwa miesiące bez domowego chleba były ciężkie;) Bardzo tęskniliśmy za tym smakiem i zapachem, wypełniającym kuchnię... W końcu pogoda dopisała, a ja mogłam wziąć się do roboty. Dlaczego piszę o pogodzie? Ponieważ w maju było dość chłodno, kaloryfery już nie grzały, a wiadomo, że zakwas lubi ciepło. I tak oto po kilku dniach mieszania, dokarmiania i czekania znów go mam! Pierwszy chleb na nim już upieczony, mimo moich obaw i braku drożdży wyrósł fenomenalnie.
Wczoraj podczas Pikniku Smakosza chleb cieszył się powodzeniem i podbił niejedno podniebienie;) Wiele osób pytało, czy na blogu znajdą przepis na ten chleb. A jakże! chlebów na zakwasie mam już dość pokaźną kolekcję:) Jest w czym wybierać. Jeśli więc i Wy chcecie piec swój własny chleb na naturalnym zakwasie, ten post będzie dobrym początkiem.
Do nastawienia zakwasu żytniego potrzebna jest jedynie mąką żytnia pełnoziarnista oraz woda. Przyda się też czysty wyparzony słoik litrowy, kawałek bawełnianej serwety oraz sznurek lub gumka-recepturka.
Oczywiście można wyhodować zakwas pszenny, w tym celu musimy jedynie zmienić rodzaj mąki na pszenną pełnoziarnistą. Reszta kroków przygotowania pozostaje bez zmian.
Dzień 1:
w słoiku mieszamy 100ml przegotowanej, lekko ciepłej wody i 100g mąki. Słoik przykrywamy pokrywką lub serwetą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 24h. U mnie stał na nasłonecznionym parapecie.
Dzień 2:
zakwas zmienił strukturę, troszkę podrósł w słoiku, ma bąbelki oraz lekko kwaśny zapach. Połowę zakwasu wyrzucamy, a do reszty dodajemy 100g mąki oraz 100ml wody. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na kolejne 24h.
Dzień 3:
zakwas już pachnie dość intensywnie, ma dużo bąbelków i bardzo wyrósł. Połowę znów wyrzucamy, a resztę dokarmiamy jak poprzednio (100g mąki + 100ml wody). Odstawiamy na kolejne 24h w ciepłe miejsce.
Dzień 4 i 5:
Zakwas rośnie bardzo mocno, zapach ma kwaśny, intensywny. Dokarmiamy jak poprzednio i już 5 dnia możemy nawet piec chleb. Jeśli wydaje się, że zakwas jednak jest za słaby, bo np. mało wyrastał i miał mało bąbelków, do ciasta chlebowego można asekuracyjnie dodać odrobinę drożdży (kulka wielkości groszku wystarczy).
Pamiętajcie, by gotowy zakwas przechowywać w lodówce i dokarmiać raz w tygodniu. Przed "karmieniem" wyjmujemy go z lodówki i zostawiamy na godzinę, żeby się ocieplił. Dokarmiamy mąką i wodą, odstawiamy w ciepłe miejsce na ok 12h, a następnie część wykorzystujemy do ciasta chlebowego, a resztę przechowujemy w lodówce.
Ja swój zakwas po ostatnim dokarmieniu i wyrastaniu schowałam do lodówki na 3 dni, gdyż nie miałam czasu na pieczenie. Dzień przed pieczeniem wyjęłam z lodówki, dokarmiłam (już bez wyrzucania połowy) i następnego dnia piekłam. Zakwas był silny, próbował nawet uciec ze słoika, więc nie musiałam posiłkować się drożdżami.
Wiecie, jak się cieszę, że znów mam swój chleb!
Wczoraj podczas Pikniku Smakosza chleb cieszył się powodzeniem i podbił niejedno podniebienie;) Wiele osób pytało, czy na blogu znajdą przepis na ten chleb. A jakże! chlebów na zakwasie mam już dość pokaźną kolekcję:) Jest w czym wybierać. Jeśli więc i Wy chcecie piec swój własny chleb na naturalnym zakwasie, ten post będzie dobrym początkiem.
Polecam proste przepisy na domowy chleb na zakwasie:
Do nastawienia zakwasu żytniego potrzebna jest jedynie mąką żytnia pełnoziarnista oraz woda. Przyda się też czysty wyparzony słoik litrowy, kawałek bawełnianej serwety oraz sznurek lub gumka-recepturka.
Oczywiście można wyhodować zakwas pszenny, w tym celu musimy jedynie zmienić rodzaj mąki na pszenną pełnoziarnistą. Reszta kroków przygotowania pozostaje bez zmian.
Dzień 1:
w słoiku mieszamy 100ml przegotowanej, lekko ciepłej wody i 100g mąki. Słoik przykrywamy pokrywką lub serwetą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 24h. U mnie stał na nasłonecznionym parapecie.
Dzień 2:
zakwas zmienił strukturę, troszkę podrósł w słoiku, ma bąbelki oraz lekko kwaśny zapach. Połowę zakwasu wyrzucamy, a do reszty dodajemy 100g mąki oraz 100ml wody. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na kolejne 24h.
Dzień 3:
zakwas już pachnie dość intensywnie, ma dużo bąbelków i bardzo wyrósł. Połowę znów wyrzucamy, a resztę dokarmiamy jak poprzednio (100g mąki + 100ml wody). Odstawiamy na kolejne 24h w ciepłe miejsce.
Dzień 4 i 5:
Zakwas rośnie bardzo mocno, zapach ma kwaśny, intensywny. Dokarmiamy jak poprzednio i już 5 dnia możemy nawet piec chleb. Jeśli wydaje się, że zakwas jednak jest za słaby, bo np. mało wyrastał i miał mało bąbelków, do ciasta chlebowego można asekuracyjnie dodać odrobinę drożdży (kulka wielkości groszku wystarczy).
Pamiętajcie, by gotowy zakwas przechowywać w lodówce i dokarmiać raz w tygodniu. Przed "karmieniem" wyjmujemy go z lodówki i zostawiamy na godzinę, żeby się ocieplił. Dokarmiamy mąką i wodą, odstawiamy w ciepłe miejsce na ok 12h, a następnie część wykorzystujemy do ciasta chlebowego, a resztę przechowujemy w lodówce.
Ja swój zakwas po ostatnim dokarmieniu i wyrastaniu schowałam do lodówki na 3 dni, gdyż nie miałam czasu na pieczenie. Dzień przed pieczeniem wyjęłam z lodówki, dokarmiłam (już bez wyrzucania połowy) i następnego dnia piekłam. Zakwas był silny, próbował nawet uciec ze słoika, więc nie musiałam posiłkować się drożdżami.
Wiecie, jak się cieszę, że znów mam swój chleb!
Moja mama robiła - ja jeszcze nigdy. Kiedyś może spróbuję. Nie ma to jak pyszny domowy chlebuś. Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńmuszę znów zabrać się za pieczenie chleba na zakwasie domowym:)
OdpowiedzUsuńOdkąd zaczęłyśmy robić nasz chlebek gryczany już nie prędko spróbujemy kolejny raz robić zakwas :P Nasza prostsza wersja bardzo nam smakuje :D
OdpowiedzUsuńA ja kolei podejdę do zakwasu po raz trzeci :)
OdpowiedzUsuńwcześniej gdy robiłam, nie wyrzucałam połowy. Spróbuję wg Twoich rad, ale rozumiem, że wyrzucamy połowę tylko w pierwszych dniach? Trzymaj kciuki :)
Usuńtak, inaczej byłoby go tak dużo, że dość szybko zacząłby uciekać ze słoika.
UsuńPóźniej, gdy piekę chleb, dokarmiam zakwas, dodaję do ciasta, a zostawiam jedynie ok 3 łyżek. Przed następnym pieczeniem ten pozostawiony znów dokarmiam i tak w kółko;)
Jak ładnie buzuje w słoiku :)
OdpowiedzUsuń