To było na początku października. Słoneczny, ciepły poniedziałek, taki dzień, kiedy energia rozpiera, chce się fikać, skakać, kupić sobie największą watę cukrową i wymachiwać kolorowym zakręconym lizakiem na patyku.
A wszystko za sprawą warsztatów w najmniejszej fabryce słodyczy w Lublinie - cukierkowni Cukier Lukier. Razem z Edytą z Pasji Smaku weszłyśmy do słodkiego królestwa. Poczułam się jak dziecko - wszędzie były kolorowe lizaki: zakręcone w ślimaki, kwiatki, serduszka, landrynki, a nawet żółto-niebieskie minionki.
W oczekiwaniu na warsztaty robiłyśmy zdjęcia i podglądałyśmy, jak powstają te wszystkie słodycze, a w tym czasie już się gotowała masa cukrowa na nasze przyszłe lizaki. Jakie one będą? Jaki będą miały smak, kolor? Trudno było się zdecydować na smak - wybór był naprawdę ogromny. Brzoskwinia, guma balonowa, truskawka, pomarańcza, jabłko, gruszka, wiśnia, grejpfrut, porzeczka, kawa, czekolada... Zaciekawił nas arbuz, więc i kolory musiały być jakoś powiązane z nim - zatem czerwony i zielony. Wszystkie barwniki, używane w cukierkowni, są naturalne i pochodzą z roślin. Chwilę później zaczęła się nasza zabawa masą - barwienie, ugniatanie, rozciąganie. Wiecie, że kolor biały jest uzyskiwany poprzez rozciąganie masy, która się utlenia i staje się biała.
W kilka chwil pierwszy lizak był gotowy, a naszym zadaniem było zrobić taki sam. Dostałyśmy po kawałku ciepłej, elastycznej masy karmelowej, szybko skręciliśmy, a już chwilę później lizaki zastygły i stały się twarde. Formowanie serduszek i kwiatków, krojenie landrynek też było ciekawym doświadczeniem. W międzyczasie spróbowałam tej ciepłej jeszcze karmelowej masy - arbuzowa, słodka... mniam:)
A później zostało już tylko pakowanie naszych własnoręcznie ukręconych lizaków i obmyślanie, komu podarować możliwość na chwilę stać się dzieckiem;)
A jeśli i Wy macie ochotę na zrobienie swoich serduszek, kwiatków, ślimaków, zerknijcie na stronę Cukier Lukier - Cukierkownia organizuje warsztaty i pokazy, podczas których każdy chętny może stworzyć swojego lizaka. To zabawa nie tylko dla dzieci, zapewniam:)
Po maturze pracowałam przez wakacje w takiej małej manufakturze robiącej takie lizaki, od tej pory nie znoszę ich;) Jak tam gorąco;)
OdpowiedzUsuńno tak, ciepluteńko było;) ale dałyśmy radę, to tylko godzinka..
UsuńSame osobiście nie przepadamy za lizakami i landrynkami ale robienie ich samemu musi dawać niezłą frajdę :D
OdpowiedzUsuńja również już wyrosłam z lizaków, ale zrobienie własnoręcznie cukierków daje niesamowitą frajdę;)
UsuńChętnie bym się pobawiła, bardzo mi sie podoba robienie takich słodkości, miałam okazję obserwować i próbowac jeszcze ciepłych. Niesamowita frajda :)
OdpowiedzUsuńPoczuć się jak dziecko ,zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńOjoj oszalałam, jakie fajne słodkości. Kochana zazdroszczę, sama z chęcią bym odwiedziła takie miejsce i przez cały dzień z niego nie wyszła :-)
OdpowiedzUsuńcały dzień... tyle cukierków bym nie zjadła;)
UsuńJakie szaleństwo i ile słodyczy :)
OdpowiedzUsuńW Gdańsku na starówce też jest sklep, gdzie robią takie cukierki, a na zewnątrz zawsze tak pachnie :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe :) świetna przygoda
OdpowiedzUsuńGenialne! Co jak co, ale takie lizaki to chciałabym spróbować zrobić :) To musi być super zabawa!
OdpowiedzUsuńAle cuda na patyku, palce lizać :)
OdpowiedzUsuńSuper przygoda, weź mnie ze sobą następnym razem!
OdpowiedzUsuń