Kolejny dzień, w którym smakuję Gruzję. Wczoraj niezapomniany koncert Katie Melua i Meli Koteluk (zwróćcie uwagę na podobieństwo w brzmieniu ich imion i nazwisk;). Dziś próbowałam i przez chwile podglądałam robienie chinkali (wg mnie, w smaku są bardzo podobne do pielmieni), które absolutnie podbiły moje serce.
Ciekawe, czy w Gruzji znają cydr? Gdyż właśnie cydr stanowił dla mnie główny punkt na dzisiejszej mapie wydarzeń.
W Caffe Trybunalska uczestniczyłam w warsztatach wyrobu cydru, które poprowadził Hieronim Błażejak - Mistrz Polskich Nalewek.
Do spróbowania było kilka rodzajów cydru. Najstarszy, 4-letni, wciąż aktywny, musujący. Młody jednoletni, który po zdjęciu drucianego koszyczka odstawiony na bok po kilku minutach postanowił zwrócić na siebie uwagę, wysadzając korek, niczym najlepszy szampan;) Był też cydr z dzikich jabłek, z kronselek, cydr na miodzie.
Próbowałam, próbowałam... i tu wielkie zaskoczenie - domowy, prawdziwy cydr nie jest tak słodki, jak jego sklepowe odpowiedniki. Jest rześki, przyjemnie kwaskowaty, a wypity po obfitym posiłku skutecznie wspomaga trawienie.
Cydr powstaje z jabłek, to wiadomo. Było więc też tłoczenie soku z jabłek. Małe, niepozorne dzikie jabłuszka powędrowały do tarki, a następnie do tłoczni.
Znowu próbowanie. Ach, jaki ten sok był pyszny! Słodki, tak zaskakująco mocno słodki, naturalny, prawdziwy! Podstawialiśmy szklanki pod strumień soku i piliśmy...
A później był spacer po mieście, zwiedzanie straganów... ale o tym już wkrótce;)
Niezdecydowanym przypominam, że Europejski Festiwal Smaku potrwa do niedzieli:)
Ciekawe, czy w Gruzji znają cydr? Gdyż właśnie cydr stanowił dla mnie główny punkt na dzisiejszej mapie wydarzeń.
W Caffe Trybunalska uczestniczyłam w warsztatach wyrobu cydru, które poprowadził Hieronim Błażejak - Mistrz Polskich Nalewek.
Do spróbowania było kilka rodzajów cydru. Najstarszy, 4-letni, wciąż aktywny, musujący. Młody jednoletni, który po zdjęciu drucianego koszyczka odstawiony na bok po kilku minutach postanowił zwrócić na siebie uwagę, wysadzając korek, niczym najlepszy szampan;) Był też cydr z dzikich jabłek, z kronselek, cydr na miodzie.
Próbowałam, próbowałam... i tu wielkie zaskoczenie - domowy, prawdziwy cydr nie jest tak słodki, jak jego sklepowe odpowiedniki. Jest rześki, przyjemnie kwaskowaty, a wypity po obfitym posiłku skutecznie wspomaga trawienie.
Cydr powstaje z jabłek, to wiadomo. Było więc też tłoczenie soku z jabłek. Małe, niepozorne dzikie jabłuszka powędrowały do tarki, a następnie do tłoczni.
Znowu próbowanie. Ach, jaki ten sok był pyszny! Słodki, tak zaskakująco mocno słodki, naturalny, prawdziwy! Podstawialiśmy szklanki pod strumień soku i piliśmy...
A później był spacer po mieście, zwiedzanie straganów... ale o tym już wkrótce;)
Niezdecydowanym przypominam, że Europejski Festiwal Smaku potrwa do niedzieli:)
Świetne doświadczenie ... czyżby niedługo przepis na domowy cydr się pojawi :>
OdpowiedzUsuńCydr to jedyny alkohol, który wypiję:)
OdpowiedzUsuńLubię cydr, jest ciekawy w smaku :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://nackany-zeszycik.blogspot.com/
Jeszcze nigdy nie miałyśmy okazji tego pić ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci kochana takich przeżyć. Cydr jest bardzo dobry, miałam okazję próbować taki kilka razy. Faktycznie smak jest inny niż takiego ze sklepu. Miłego kochana :-)
OdpowiedzUsuńMój mąż też próbowal zrobić cyfr niestety średnio mu wyszło :) takimi warsztatami byłby zachwycony :)
OdpowiedzUsuńA więc zdrówko :)
OdpowiedzUsuńSuper warsztaty :) Dużo ciekawych wiadomości.
OdpowiedzUsuńOooo, na takie warsztaty to bym chciała. Kiedyś próbowałam zrobić cydr w domu, bo te sklepowe średnio mi smakują, ale mi się nie udało ;)
OdpowiedzUsuńSuper warsztaty :) Chętnie bym spróbowała takiego domowego cydru :)
OdpowiedzUsuń