Pamiętam ziemię, usypaną czerwonymi podłużnymi owocami w ogrodzie botanicznym. Dereń? A z czym to się je? Później spróbowałam nalewki dereniowej. Posmakowało:) Od tamtego czasu nosiłam się z zamiarem wyprodukowania własnej dereniówki. Przy okazji podszkoliłam się nieco w temacie derenia. Rosyjska nazwa 'кизил' mówi mi nieco więcej. Przypomniałam sobie, że próbowaliśmy go będąc na Krymie. Rósł przy szlaku na Czufut Kale, ciekawość turystów do niepozornych, ale jadalnych jagód wzięła górę i "częstowaliśmy się" dereniem prosto z drzewa. Kwaśny (nie był jeszcze wystarczająco dojrzały), cierpki, z pestką, raczej nie polubię - taki był mój werdykt. Teraz wiem, jak bardzo byłam w błędzie. Dojrzałe owoce derenia tracą swoją cierpkość, są bardziej słodkie, a do tego mają dużo witaminy C i żelaza. Robi się z nich dżemy, kompoty, sok, prażone mielone pestki zastępują kawę, a napar z liści pomaga przy dolegliwościach żołądkowych.
Dereń kwitnie najwcześniej, już w lutym-marcu, kiedy jeszcze nawet nie ma liści na innych drzewach, z tego powodu sadzono go kiedyś w parkach pałacowych i przydomowych ogródkach. Owocuje we wrześniu-październiku. Dojrzałe owoce mają podłużny kształt, rubinowo-czerwoną barwę, w smaku są słodko-kwaśne (jak wiśnie).
Wracając do nalewki;) W tym roku zdobyłam około dwóch kilogramów owoców derenia. Nastawiłam nalewkę. Pozostaje uzbroić się z cierpliwość, gdyż najlepiej ponoć smakuje taka 5-letnia dereniówka:)
Składniki:
1 kg derenia (najlepiej mocno dojrzałych owoców, wtedy są jakby przezroczyste)
1 litr spirytusu nalewkowego 60%
300g cukru
1 szklanka wody
0,5 szklanki miodu (akacjowy, lipowy)
Owoce umyć, nakłuć wykałaczką, zalać alkoholem, szczelnie zamknąć i odstawić na 2 miesiące, od czasu do czasu potrząsać słoikiem. Po macerowaniu nalew zlać przez gazę lub filtr do kawy i odstawić w ciemne miejsce.
Z wody u cukru ugotować syrop, ostudzić. Owoce zalać syropem, pozostawić na 2-3 tygodnie, codziennie kilkakrotnie potrząsać słoikiem. Cukrowy nalew zlać przez gazę i wymieszać z miodem. Do nalewu owocowego wlać nalew spirytusowy, wlać do butelek, zakręcić i odstawić na kilka miesięcy, a najlepiej minimum na rok:)
Dereń kwitnie najwcześniej, już w lutym-marcu, kiedy jeszcze nawet nie ma liści na innych drzewach, z tego powodu sadzono go kiedyś w parkach pałacowych i przydomowych ogródkach. Owocuje we wrześniu-październiku. Dojrzałe owoce mają podłużny kształt, rubinowo-czerwoną barwę, w smaku są słodko-kwaśne (jak wiśnie).
Wracając do nalewki;) W tym roku zdobyłam około dwóch kilogramów owoców derenia. Nastawiłam nalewkę. Pozostaje uzbroić się z cierpliwość, gdyż najlepiej ponoć smakuje taka 5-letnia dereniówka:)
Składniki:
1 kg derenia (najlepiej mocno dojrzałych owoców, wtedy są jakby przezroczyste)
1 litr spirytusu nalewkowego 60%
300g cukru
1 szklanka wody
0,5 szklanki miodu (akacjowy, lipowy)
Owoce umyć, nakłuć wykałaczką, zalać alkoholem, szczelnie zamknąć i odstawić na 2 miesiące, od czasu do czasu potrząsać słoikiem. Po macerowaniu nalew zlać przez gazę lub filtr do kawy i odstawić w ciemne miejsce.
Z wody u cukru ugotować syrop, ostudzić. Owoce zalać syropem, pozostawić na 2-3 tygodnie, codziennie kilkakrotnie potrząsać słoikiem. Cukrowy nalew zlać przez gazę i wymieszać z miodem. Do nalewu owocowego wlać nalew spirytusowy, wlać do butelek, zakręcić i odstawić na kilka miesięcy, a najlepiej minimum na rok:)
Nie znam tego smaku a z chęcią bym spróbowała smaku :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tego smaku a z chęcią bym spróbowała smaku :-)
OdpowiedzUsuńmówisz o samym dereniu czy o nalewce?;) owoce przypominają wiśnie, ale te które nazbierałam i jadłam (i które wykorzystałam do nalewki) były nawet bardziej słodkie.
Usuńa nalewka - marzenie;) nie bez powodu uzyskała miano królowej nalewek:)
Widziałam je na rynku, ale nie wiedziałam,co się z nimi robi;)
OdpowiedzUsuńdżemy, sok, kompot... tylko niestety nie są one tak wydajne jak np wiśnie. Pestką jest duża, miąższu mało... chyba na nalewkę najlepiej się nadają:)
UsuńW ogóle pierwszy raz widzimy takie cudeńka :) Chętnie byśmy się przekonały czy smak owoców przypadłby nam do gustu :)
OdpowiedzUsuńsmak jest całkiem fajny:) dereń to roślina raczej znana naszym babciom, ale wraca do łask, widziałam nawet ostatnio sok w sklepie (sprowadzony z Azerbejdżanu).
UsuńZ ciekawości zapytamy się naszych babć o ten owoc :)
UsuńSpróbuj :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię domowe nalewki u mnie się robi taka ze śliwek.
OdpowiedzUsuńmoja zeszłoroczna śliwkowa wyszło trochę za słodka, próbuję ją ratować;)
UsuńNie znam derenia. Nigdy nie jadłam owoców, ani nie próbowałam nalewki. Ciekawa jestem jego smaku :)
OdpowiedzUsuńna targu widziałam dereń, akurat trwa sezon. Możesz się rozejrzeć nawet z ciekawości:)
UsuńWieczorem wpadnę na kieliszeczek takich dobroci :)
OdpowiedzUsuńtak sobie myślę, że choć alkoholu nie pijam bo nie lubię to jednak wypadałoby coś nastawić np dla gości. Może nie dereniówkę, bo pierwszy raz słyszę o tym ale taką śliwkową ...
OdpowiedzUsuńja sama też nie piję, ale w dobrym towarzystwie wycedzić kieliszeczek to sama przyjemność;)
UsuńZam ten smak, ale nigdy jeszcze nie piłam takie nalewki :)
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis. Nigdy nie piłam, ale chętnie bym skosztowała jak smakuje
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa jej smaku :-)
OdpowiedzUsuń