Ciepło, cieplutko... Aż nie chce się wychodzić na dwór (lub, jak kto woli, na pole:) Przez cały dzień nie otwieram okien, opuściłam nawet rolety, żeby jak najmniej słońca grzało mieszkanie. Późnym wieczorem dopiero pootwieram okna i drzwi na balkon, przez noc złapiemy nieco świeżego powietrza, a rano znowu pozamykam wszystko... W mieszkaniu mamy +25, a na termometrze w cieniu za oknem +34. Różnica odczuwalna;) Ale jest w tym jeden (może i nie jeden, ale na razie nie doszukiwałam się) plus - chleb wystawiłam do wyrastania na balkon, szybko i pięknie rośnie... niedługo będę piec. Trochę pogrzeje się przy piekarniku. A cóż na to poradzić... Można było kupić chleb w sklepie, ale przecież pieczenie sprawia mi tak niesamowitą przyjemność:)
Podczas upałów lepiej nie wychodzić z domu, a jeśli już musicie, to obowiązkowo pamiętajcie o nakryciu głowy i koniecznie duuuuużo pijcie. Woda, lekko osolona herbata, sok pomidorowy, lemoniady są jak najbardziej zalecane. Ograniczyć należy natomiast napoje słodzone.
Skoro już mowa o lemoniadzie... W latach 90-ch na sklepowych półkach pojawił się u nas napój o dziwnej nazwie "Tarhun" (Tarchun, Tarkhun, Тархун). Jako ciekawostkę podam, że wynaleziony został aż w 1887 roku przez gruzińskiego farmaceutę. Napój, ten ze sklepu, był wściekle zielonego koloru, o delikatnym jakby ziołowym posmaku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z czego jest robiony i skąd ten kolor. Dopiero kilka lat temu dowiedziałam się, że tarhun to nic innego jak potoczna nazwa estragonu. Tak, tak, estragonu. I że prawdziwy napój tarhun właśnie z estragonu jest robiony. Estragon bujnie porasta azjatycką część Rosji i Kaukaz, stamtąd został przywieziony do Europy, a we Francji zyskał nawet miano króla przypraw.
W dawnym Związku Radzieckim robiono z niego wspomnianą już lemoniadę. Tarhun świetnie orzeźwia i gasi pragnienie. Dla mnie to smaki dzieciństwa, spróbujcie:)
Podczas upałów lepiej nie wychodzić z domu, a jeśli już musicie, to obowiązkowo pamiętajcie o nakryciu głowy i koniecznie duuuuużo pijcie. Woda, lekko osolona herbata, sok pomidorowy, lemoniady są jak najbardziej zalecane. Ograniczyć należy natomiast napoje słodzone.
Skoro już mowa o lemoniadzie... W latach 90-ch na sklepowych półkach pojawił się u nas napój o dziwnej nazwie "Tarhun" (Tarchun, Tarkhun, Тархун). Jako ciekawostkę podam, że wynaleziony został aż w 1887 roku przez gruzińskiego farmaceutę. Napój, ten ze sklepu, był wściekle zielonego koloru, o delikatnym jakby ziołowym posmaku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z czego jest robiony i skąd ten kolor. Dopiero kilka lat temu dowiedziałam się, że tarhun to nic innego jak potoczna nazwa estragonu. Tak, tak, estragonu. I że prawdziwy napój tarhun właśnie z estragonu jest robiony. Estragon bujnie porasta azjatycką część Rosji i Kaukaz, stamtąd został przywieziony do Europy, a we Francji zyskał nawet miano króla przypraw.
W dawnym Związku Radzieckim robiono z niego wspomnianą już lemoniadę. Tarhun świetnie orzeźwia i gasi pragnienie. Dla mnie to smaki dzieciństwa, spróbujcie:)
Polecam również inne przepisy na dania kuchni gruzińskiej:
- Chaczapuri adżarskie
- Chaczapuri z serem
- Chinkali (khinkali) - gruzińskie pierogi z mięsem
- Pchali (pkhali)
Tarhun - gruzińska lemoniada z estragonu
Składniki:
sok z 4 cytryn
3 łyżki miodu
1,5 litra gazowanej wody (tu lepiej pasuje źródlana)
50ml soku z estragonu
kostki lodu
Sok z estragonu: z dużego pęczka młodych gałązek estragonu oberwać liście, zalać 50ml wody, zmiksować w blenderze i wycisnąć sok.
Miód rozpuścić w szklance wody, dodać sok z cytryny, sok z estragonu, wymieszać, zalać gazowaną wodą. Podawać z kostkami lodu.
Orzeźwiającego dnia!
Ojej nawet jakoś nie możemy sobie wyobrazić smaku tej lemoniady :P Chyba nie wiemy jak tak naprawdę smakuje estragon :)
OdpowiedzUsuńMy też się z domu nie ruszamy jedynie wieczorem fajnie sobie gdzieś wyjść na chwilę pochodzić. Tylko nasz biedny tata (rolnik) musi iść żniwować także pole go nie ominie :P
estragon w dużej ilości jest nieco gorzkawy, jeśli pożuć listek czuć wyraźny posmak, taki charakterystyczny estragonowy:)
UsuńTacie coś na osłodę i ochłodę po gorącym dniu coś pysznego się należy:)
Takiej lemoniady to ja jeszcze nie piłam :-) a że upały straszne to z chęcią wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńAleż pomysł na napój, nie słyszałam o takiej lemoniadzie, chętnie bym spróbowała ;)
OdpowiedzUsuńNigdy się nie spotkałem z estragonową lemoniadą. Magiczny przepis, idealny na obecnie panujące temperatury. :)
OdpowiedzUsuńTarchun widziałam całkiem niedawno u nas w Lublinie na targu śniadaniowym. Może występować również pod nazwą Wostok. Wyróżnia się wściekle-szmaragdowym kolorem:)
UsuńU Ciebie estragonowa lemoniada a u mnie karkówka leży w estragonowej zalewie ... świeżego estragonu nie mam, a z chęcią bym posmakowała bo strasznie ciekawy przepis
OdpowiedzUsuńja swój "krzaczek" mam już kilka lat. Posiałam kiedyś w doniczce, a w zeszłym roku przesadziłam do gruntu i wtedy dopiero się rozrósł! Jest wyższy ode mnie, a wszyscy pytają, co to za wynalazek:)
UsuńDomowy tarhun różni się od przesłodzonego i często mocno sztucznego sklepowego, ma wyraźniejszy ziołowy smak, który mnie bardzo odpowiada.
Szczerze Ci powiem, że ja o tym ani kupnym ani o domowym w życiu nie słyszałam. Ja już się nie mogę doczekać aż będę ogródek do końca zagospodarowywać, na razie mam remont tarasu - wszędzie cegły, pustaki, deski ... bałagan okropny i nawet mi różę zdeptali :( ale jak się skończy to właśnie przy tarasie mam zamiar zakątek ziołowy zorganizować. To dopiero będzie miło zjeść posiłek na świeżym powietrzu :)
UsuńSuper, nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Lubię takie eksperymenty i chętnie bym spróbowała. Idealny, orzeźwiający napój na te upały :)
OdpowiedzUsuńw Polsce jest mało znany, a z wschodnią granicą nadal lubiany:)
Usuńciekawe, ciekawe - i ja zaliczam się do niedowiarków, którzy pierwszy raz widzą coś podobnego. Zapytam głupio - to naprawdę smakuje? :D
OdpowiedzUsuńU nas w Łodzi, też panują nieziemskie upały, ale nie narzekam, w końcu można cieszyć się słońcem. A z taką lemoniadą nawet największy upał nie straszny ;)
OdpowiedzUsuńMmm, mój ulubiony napój, choć wersja gruzinska jest sakramencko słodka. Dzięki za przepis. Żona chyba oszaleje. Ona nawet nie może patrzeć jak piję - jej zdaniem "ruską podróbę Ludwika" :-)
OdpowiedzUsuńoryginalnej gruzińskiej wersji tarhuna vel "Ludwika" nie piłam, a ten "napitek", który pamiętam z dzieciństwa, był umiarkowanie słodki, taki w sam raz (jak na dziecięcy smak:) A może to tak jak z colą - ponoć cukru w niej jest co nie miara, ale w smaku tego się nie zauważa...
Usuńp.s. coli nie pijam;)
UsuńWcale niekonieczne jest mieć świeży estragon. Do tych proporcji miodu i wody sugeruję naparzyć herbatkę z dwóch czubatych łyżek suchego estragonu - zalać wrzątkiem (200 ml), przykryć, odczekać 20 minut, przecedzić przez sitko, zmieszać z miodem i cytryną i zalać wodą gazowaną.
OdpowiedzUsuńSam dziś tak zrobiłem - smak był niesamowity, choć smaku radzieckiego tarchuna nie pamiętam.
dobry pomysł z tą herbatką:) Jednak ponieważ mam ogromny krzak estragonu, w sezonie najczęściej sięgam po świeży, zarówno do lemoniady, jak i przyprawiania potraw.
Usuń