Jest takie miejsce, gdzie zapach czekolady unosi się w powietrzu, a w kranach płynie czekolada, łącząc się z rzeką ptasiego mleczka...
Byłam, zwiedzałam, oglądałam, podziwiałam. Batoniki, czekolady, słynne Torciki Wedlowskie, ptasie mleczko. A wiecie, że sama pianka bez czekolady smakuje inaczej, nawet jeśli obgryziemy sami czekoladę, zostawiając piankę na koniec, to i tak nie będzie to ten sam smak. Tego można jedynie spróbować! A Torciki Wedlowskie są dekorowane ręcznie - panie mają taką wprawę, że udekorowanie jednego zajmuje im około minuty, a rekordzistki robią to nawet w 30 sekund... Wrażenia z wycieczki do fabryki czekolady Wedel jeszcze przez kilka kolejnych dni powodowały niekończące się opowieści - o czekoladowym miasteczku, gdzie jeździ czekoladowy pociąg, a na Święta ubierają wielką czekoladową choinkę. O czekoladowych rzeźbach i obrazach, które są w całości jadalne, choć przyznam, że szkoda by mnie było zjeść np. taki obraz albo baletnicę. O czekoladowych kreacjach na miarę gwiazd - czekoladowych legginsach i pięknych sukienkach pokrytych jadalnym złotem. Ach, jakie to wszytko piękne i dopracowane! Widać tu niezwykły talent mistrzów - maestro Janusza Profusa i jego żony Joanny.
Ale najwięcej emocji wzbudziły warsztaty z maestro. Stworzyłam swoją czekoladę, nadziewałam pralinki, dekorowałam torcik... Sporo się dowiedziałam też o rozpuszczaniu i temperowaniu różnych rodzajów czekolady, o ganache, o sposobach robienia pralinek.
Złapałam niezwykły apetyt na czekoladę (w przenośni oczywiście, bo w dosłownym znaczeniu apetyt na czekoladę zawsze mam:)), chcę dalej zgłębiać tajniki jej możliwości, uczyć się czegoś nowego.
To było spełnienie jednego marzenia, ale za nim zrodziły się już kolejne, na spełnienie których będę czekać!
zdjęcia z telefonu może nie powalają jakością, ale choć trochę przybliżą to, o czym pisałam;)
Byłam, zwiedzałam, oglądałam, podziwiałam. Batoniki, czekolady, słynne Torciki Wedlowskie, ptasie mleczko. A wiecie, że sama pianka bez czekolady smakuje inaczej, nawet jeśli obgryziemy sami czekoladę, zostawiając piankę na koniec, to i tak nie będzie to ten sam smak. Tego można jedynie spróbować! A Torciki Wedlowskie są dekorowane ręcznie - panie mają taką wprawę, że udekorowanie jednego zajmuje im około minuty, a rekordzistki robią to nawet w 30 sekund... Wrażenia z wycieczki do fabryki czekolady Wedel jeszcze przez kilka kolejnych dni powodowały niekończące się opowieści - o czekoladowym miasteczku, gdzie jeździ czekoladowy pociąg, a na Święta ubierają wielką czekoladową choinkę. O czekoladowych rzeźbach i obrazach, które są w całości jadalne, choć przyznam, że szkoda by mnie było zjeść np. taki obraz albo baletnicę. O czekoladowych kreacjach na miarę gwiazd - czekoladowych legginsach i pięknych sukienkach pokrytych jadalnym złotem. Ach, jakie to wszytko piękne i dopracowane! Widać tu niezwykły talent mistrzów - maestro Janusza Profusa i jego żony Joanny.
Ale najwięcej emocji wzbudziły warsztaty z maestro. Stworzyłam swoją czekoladę, nadziewałam pralinki, dekorowałam torcik... Sporo się dowiedziałam też o rozpuszczaniu i temperowaniu różnych rodzajów czekolady, o ganache, o sposobach robienia pralinek.
Złapałam niezwykły apetyt na czekoladę (w przenośni oczywiście, bo w dosłownym znaczeniu apetyt na czekoladę zawsze mam:)), chcę dalej zgłębiać tajniki jej możliwości, uczyć się czegoś nowego.
To było spełnienie jednego marzenia, ale za nim zrodziły się już kolejne, na spełnienie których będę czekać!
zdjęcia z telefonu może nie powalają jakością, ale choć trochę przybliżą to, o czym pisałam;)
Maestro uczy nas, jak zrobić swoją własną czekoladę; moja była pełna pistacji, migdałów, orzechów laskowych i marcepanu:) |
Nic tylko stać i się gapić na te czekoladowe cuda! Zazdrościmy takiej wspaniałej wycieczki :P Oj musiałybyśmy chodzić z toną chusteczek żeby zatamować jakoś ten ślinotok :D
OdpowiedzUsuńBogactwo czekolady :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam bardzo ciekawy artykuł, o całej historii Wedla :) Zazdroszczę takich doznań, zapachniało czekoladą, aż u mnie :)
OdpowiedzUsuńCzekoladę uwielbiam i rzeczywiście mają wspaniałe cuda z czekolady :) Udało mi się raz to zobaczyć na wycieczce z klasą syna . :)
OdpowiedzUsuńSuper przygoda :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe warsztaty. Super, że mogłaś w takich uczestniczyć i się tyle nauczyłaś. Własna czekolada brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńTakie czekoladowe cuda coś pięknego. :)
OdpowiedzUsuńOch jak tam pięknie. Lepiej, żebym się tam nie wybierała, bo ciężko mi się oprzeć pysznej czekoladzie. Ale podobno czekolada powoduje wydzielanie się endorfin, więc jako środek terapeutyczny- można! :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPyszne zdjęcia ;) Pozazdrościć wyprawy, widać, że tam warto było być :)
OdpowiedzUsuńnakomite :) takie czekoladowe cuda to coś wspaniałego :)
OdpowiedzUsuńślinka cieknie, a swoją drogą to prawie działa sztuki !
OdpowiedzUsuńślinka cieknie, a swoją drogą to prawie działa sztuki !
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! :) A Twoja czekolada musi być przepyszna:)
OdpowiedzUsuńUdało Ci się oprzeć i nie zjeść kilograma czekolady przy okazji tej wizyty? Jeśli tak to gratuluję silnej woli;))
OdpowiedzUsuńbilans wycieczki: 5 pianek ptasiego mleczka (bez czekolady, prosto z taśmy:), kilka łyżek nadzienia do pralinek (porzeczkowe, szampańskie i cointreau), okruchy z czekolady po zrobieniu własnej, pyszny deser owocowy z sosem karmelowym, który przygotował dla nas Maestro:) Dawkowałam czekoladowe szczęście, żeby się nie przesłodzić:)
UsuńCuda nad cudami, to są arcydzieła sztuki czekoladowej :-)
OdpowiedzUsuń